piątek, 7 marca 2014

CZĘŚĆ 14 (Na pewno, być może)



     Na przypieczętowanie nowego bloga postanowiłam napisać kolejną część Na pewno, być może. Choć tak na prawdę miałam już to napisane, ale nie miałam siły ani ochoty na to, żeby przepisywać coś na tamten blog. Pomyślałam, że dobrze byłoby dodać tu poprzednie części, ale w postaci linków. Mówiąc szczerze nie miałam pojęcia, że tyle tego nie napisałam! Tak czy inaczej- część 13 jest tam na dole. Miłej lektury i do przeczytania :)
Estera






12 stycznia NIEDZ

     Muszę napisać, choć zdenerwowanie i podekscytowanie mnie rozpiera! Wczoraj wieczorem dostałam SMS'a od Kaśki. Odkąd jestem w Anglii nigdy nie napisała na moją komórkę. Zdenerwowana otworzyłam wiadomość.

"Wejdź szybko na chat! To ważne!!!"

     Trzy wykrzykniki? Odłożyłam książkę, którą właśnie czytałam i pobiegłam po laptopa. Czas uruchamiania dłużył mi się w nieskończoność. Nie wiedziałam co ze sobą robić i stukałam niecierpliwie w ramę łóżka. Wpisałam pospiesznie hasło, które oczywiście było błędne i musiałam je wpisywać trzy razy. Gdy już wszystko się otworzyło czekałam na połączenie z internetem. W końcu zalogowałam się na chacie. "Na skype wejdź, bo mi się ręce trzęsą!". Westchnęłam i zalogowałam się na skype. Po minucie rozmawiałyśmy... ekran w ekran.

- Kaśka, co się stało?- wyglądała... na zaniepokojoną.
- No bo Alan.
- Co z nim?!
- Przypomniał sobie. Wszystko.

     Czas się zatrzymał. Patrzyłam w przestrzeń przed sobą, zupełnie nie rozumiejąc co się wokół mnie dzieje. Alan odzyskał pamięć? Zakręciło mi się w głowie. Po chwili usłyszałam przytłumiony głos Kaśki. Chwila minęła zanim dotarł do mnie sens jej słów.

- Nel! Ocknij się może!
- Tak... Sorki. Trochę... dziwnie się czuję.
- Tylko mi nie mdlej tam.
- Spróbuję- wzięłam wdech- Kiedy.... jak to się stało?
- Bo... to było dziwne. Dziś rano w zasadzie.
- Opowiadaj.
- Jak wstaliśmy to mieliśmy coś zejść i jechać z kilkoma znajomymi na parę dni do Krakowa. No i już wyszliśmy i szliśmy przez park. Alanowi rozwiązał się but więc usiadł na ławce, zatrzymał się w połowie kokardki i wymamrotał tylko "O Boże", a potem jak zapytałam o co chodzi to powiedział "Nel". Potem jak zaczęłam nim potrząsać to w końcu na mnie spojrzał i przerażony spytał co się dzieje. Sam odpowiedział sobie, że zapomniał mnie, rodziców i ciebie. Zacisnął pięść i aż krzyknął. Wróciliśmy do domu, rodzice zabrali go na badania, a ja teraz gadam tu z tobą
- Serio? Nie zauważyłam- zdobyłam się na sarkazm.
- Nel, on sobie przypomniał. Przypomniał sobie ciebie. Chyba jest zły, że cię tak traktował. Poza tym...- przerwała.
- Co?
- Nie, nie ważne.
- Powiedz mi.
- Chodzi o to, że... Chyba jest jest wściekły na Zigiego. Prosił, żebym do niego zadzwoniła i powiedziała, żeby do nas przyszedł po południu.
- O co może mu chodzić?
- Naprawdę nie wiesz? Też uważam, ze Zigi zachował się jak dupek. Wiedział, że Alanowi się podobałaś i wzajemnie. Wykorzystał jego amnezję, żeby się do ciebie zbliżyć.
- Czy ty nie przesadzasz?
- Nie sądzę.

     Gadałyśmy jeszcze chwilę. Cały czas układałam sobie wszystko w głowie. Gdy myślałam o tym coraz więcej, pojawił się strach. Co będzie, gdy wrócę? Czy mógłby zapomnieć o ostatnich tygodniach i wrócić do tego, co było? Chciałabym, żeby wszystko było jak dawniej. Chciałabym znów móc kłócić się z nim i śmiać gdy oglądaliśmy filmy. Rozłączyłam się z Kaśką i po chwili zadzwonił Zigi. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nim.

- Hej Nel.
- Cześć.
- Coś się stało?- nie wiedziałam, czy mam mu powiedzieć, ale uznałam, że powinien dowiedzieć się od źródła.
- Nie. Po prostu chcę już wracać do domu.
- Też chcę, żebyś wróciła- przemilczałam to, co zauważył- Nel, co jest?
- Nic. Traktujesz mnie... jak swoją dziewczynę, którą nie jestem. Chciałam o tym z tobą pogadać jak wrócę, ale chyba to nie powinno czekać. Zigi my nie jesteśmy razem. Ja... nie kocham cię tak jak kocha się chłopaka. Przepraszam. Jesteś moim przyjacielem i wolałabym, żeby tak zostało- patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Przecież pozwoliłaś mi się pocałować.
- To była chwila. I dla mnie... To nic nie znaczyło. Głupio mi z tym. Przepraszam
- Sądzę, że robisz błąd. Myślisz, że będziesz z Alanem?- prychnął- On cię nie pamięta. A nawet jak sobie przypomni, to ma już swoją Klaudię.

     Do oczu napłynęły mi łzy. Te słowa mnie zabolały. Chciałam wyrzucić laptopa przez okno. Jednak postanowiłam, że się rozłączę. Czyżbym miała spokój od Zigiego? Nie wiedziałam, co mam myśleć. Naprawdę go lubiłam, ale teraz zachował się jak zupełnie inna osoba. Nie chciałam go takim widywać. Ale chyba on powiedział to, co tak naprawdę od początku siedziało w mojej głowie jako lęk, koszmar. Alan odzyskał pamięć. Ale Klaudia nie zniknie, prawda? Wiem, że są sobie bliscy, co mnie nieco boli. Kiedyś to ja byłam tą osobą, z którą spędzał czas. Jak będzie teraz?

     Do mojego pokoju ktoś zapukał. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa, więc pukanie powtórzyło się. Po kilku sekundach drzwi uchyliły się i stanął w nich mój brat. Widząc moją twarz wszedł i usiadł obok mnie na łóżku.

- Wszystko będzie dobrze. On nie ma racji- powiedział i przytulił mnie.
- Podsłuchiwałeś?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Ja po prostu kontroluję sytuację- uśmiechnął się- Gdy Alan wszystko sobie przypomni, jestem pewien, że znów będzie opróżniał naszą lodówkę po lekcjach.
- Odzyskał pamięć- wyszeptałam.
- Jak to?
- Kaśka dzwoniła. Powiedziała, że szli przez park i nagle odzyskał pamięć. Teraz jest na badaniach.
- Chyba powinniśmy się cieszyć, nie sądzisz?
- Cieszę się, ale ten strach o to co będzie nadal pozostał. To się jeszcze nie skończyło. To dopiero początek końca.
- Ja rozumiem Nel, ale oboje znamy się na ludziach. Sądzisz, że Alan cię zostawi, bo na chwilę stracił pamięć? Bo ja w to wątpię.
- Ale...
- Nie chodzi mi o związek. Chodzi mi o waszą przyjaźń. A gdyby przypadkiem zachował się jak dupek, to będzie miał do czynienia ze mną. Mimo że go lubię.
- Nadal się boję. Nie chcę, żeby zachował się jak dupek.
- Tak, wiem. Może powinnaś z nim porozmawiać? W końcu wracamy dopiero dwudziestego pierwszego. Bo nadal chcesz wrócić, tak?
- Teraz muszę wrócić.

     Pokiwał głową, pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się dodając mi otuchy. Wyszedł bez słowa, zamykając za sobą drzwi. Domyśliłam się, że chce dać mi czas na przemyślenia, jednak nie wiedziałam czy myślenie w tym momencie jest bezpieczne.

     Te święta były takie jak zawsze. Nudne, sztuczne, bez jakiegokolwiek uczucia. Po prostu najedliśmy się i dostaliśmy prezenty. A przecież nie o to chodzi w świętach. Mój ojciec nigdy nie był jakoś specjalnie pobożny. Moja mama to protestantka, a tata miał za mało czasu, żeby to praktykować. Ja nawet się tym interesowałam, ale babcia- katoliczka zawsze narzucała nam 'wiarę' i powszechnie jestem uznawana także za katoliczkę, jednak ani komunii ani bierzmowania nie miałam.

     Tak czy inaczej, tata jak co roku przeczytał fragment z biblii i zasiedliśmy do kolacji. Po posiłku każdy rozpakował swoje prezenty. U nas nie ma łamania się opłatkiem. W zasadzie nie wiem czemu. Tylko po wszystkim przychodzi do mnie Sebastian i składa życzenia. Tak było i tym razem.

- Hej mała. Nie śpisz?- leżałam już w łóżku i myślałam.
- Nie, nie śpię. Czekałam na ciebie. Jak co roku....
- Tak. Myślałem, że teraz będzie inaczej- posmutniał.
- Tak, ja też- zamilknęliśmy na chwilę.
- O czym tak myślisz?- odezwał się pierwszy.
- W zasadzie to wyobrażam sobie idealne święta.
- Opowiesz mi?
- Może kiedyś... Przepraszam.

     Potem złożyliśmy sobie życzenia i poszliśmy spać. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tych "idealnych świętach". Nie mogło zabraknąć Alana. Tylko, że nie wiedziałam czy chciałabym, żeby mama też z nami była. Zawsze mówię o niej jak o zmarłej osobie, o której po prostu nie chcę pamiętać. Cieszę się, że nie wiem jak wygląda. Nie mogę jej sobie wyobrażać. Wiele razy próbowałam wpisać w google jej imię i nazwisko, ale jakiś głos w mojej głowie odradzał mi to jedno kliknięcie. Nie lubię mojej matki.

     Sylwester był odrobinę ciekawszy. Poszliśmy z Sebastianem zwiedzać miasto o północy. Tata nie chciał, więc go nie zmuszaliśmy. Z resztą chyba woleliśmy pobyć trochę sami. Rozmawialiśmy znów o tym samym. I zaczęłam z nim rozmowę o Kaśce. W duszy śmiałam się z niego, bo tak się spinał.

- Kaśka mnie jakoś onieśmiela. Nie wiem, dlaczego.
- Noo jest ładna.
- Ale młoda.
- Oj tam.
- Po prostu dziwnie na mnie działa. Mam wrażenie, że jej się podobam i to mnie peszy.
- No rozumiem. A ona ci się nie podoba?
- Podoba, ale nie tam.
- No jarzę- uśmiechnęłam się do niego.

     Gdy chodziliśmy tak sami zatęskniłam za naszymi ucieczkami z bankietów. Czasem, gdy naprawdę nie chcieliśmy tam być, wybieraliśmy odpowiedni moment i wialiśmy. Pod koniec wracaliśmy i ojciec w ogóle się nie zorientował, że cały wieczór nas nie było.

***

     Przerwałam pisanie, bo zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, bo odkąd tu jestem nikt do mnie nie dzwonił ze względu na koszty. Spojrzałam zaskoczona na ekran. Zamarłam, gdy przeczytałam, że to Alan. Chwile wahałam się czy odebrać, ale pomyślałam, że powinnam.

- Tak?- głos mi drżał, więc jednosylabowe "tak" wydawało mi się bezpieczne.
- Cześć Nel...
- Cześć Alan- drżenie dziwnie ustało. Jego głos mnie uspokoił.
- Nel... Ja musiałem zadzwonić. Ja... przepraszam. Przepraszam cię. Ja... nie wiem.
- Przestań -przerwałam mu.
- Zachowywałem się jak dupek.
- Przestań...- do oczu zaczęły napływać mi łzy- Przecież to nie twoja wina. Bardziej moja.
- Teraz ty przestań. Proszę, przestań tak mówić. To nie prawda. To tylko i wyłącznie moja głupota. Już nie wspominam jak się ostatnio zachowywałem... A Klaudia to tylko znajoma...
- Alan ja...
- Wiem jak się zachowywałem!- krzyknął- Dałem ci... coś do zrozumienia, a potem zachowywałem się jak dupek. Przepraszam. To nie byłem ja. Ja... myślałem, że kochasz Zigielgo...
- To nieprawda.
- Teraz wiem. Przepraszam. Widziałem jak się męczyłaś, ale nic z tym nie robiłam. A przez ten cały czas czułem... Jezu. Nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. Kiedy wracasz?
- Za jakieś dziewięć dni. Mam nadzieję.
- Jak to?
- Tata chce, żeby zostali tu. Tak na stałe- nic nie odpowiedział - Nie zgodziliśmy się na to. Chcemy wrócić do Polski- wydawało mi się albo odetchnął.
- Chcę się już z tobą zobaczyć. Długo nie rozmawialiśmy.
- Całkiem...
- Przepraszam.
- Przestań. To ja przepraszam.
- Mam pomysł. Przestańmy się przepraszać. 
- Zgoda- uśmiechnęłam się- Tęskniłam za tobą, Alan.
- Wiem mała. Ja też tęskniłem- po moim policzku spłynęła łza.

     Już nie rozmawialiśmy. Tylko milczeliśmy. Słowa były zbędne. Choć chciałam się do niego przytulić. Bardzo. Tęsknota się podwoiła i nic nie było w stanie je zagłuszyć. Chciałam wtedy natychmiast wrócić. Jednak jest mi lepiej. Poczułam, że najgorsze jest już za mną. Ale pojawił się strach, co będzie dalej. Skoro już najgorsze minęło to znaczy, że będzie lepiej? Mam nadzieję....

1 komentarz:

  1. Masz bardzo fajny blog, powodzenia w pisaniu. Mam nadzieję że niedługo pojawi się nowy rozdzialik :) Zachęcam do odwiedzenia mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń